Info
Ten blog rowerowy prowadzi jacekt z miasteczka WARSZAWA. Mam przejechane 10413.11 kilometrów w tym 1408.09 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 28.35 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 14850 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2011, Listopad3 - 0
- 2011, Październik8 - 0
- 2011, Wrzesień14 - 0
- 2011, Sierpień24 - 0
- 2011, Lipiec10 - 0
- 2011, Czerwiec9 - 0
- 2011, Maj19 - 0
- 2011, Kwiecień11 - 0
- 2011, Marzec16 - 0
- 2011, Luty1 - 0
- 2011, Styczeń2 - 0
- 2010, Grudzień5 - 0
- 2010, Listopad4 - 0
- 2010, Październik2 - 0
- 2010, Wrzesień5 - 0
- 2010, Sierpień12 - 3
- 2010, Lipiec11 - 3
- 2010, Czerwiec22 - 0
- 2010, Maj15 - 4
- 2010, Kwiecień18 - 0
- 2010, Marzec15 - 2
- 2010, Luty15 - 1
- 2010, Styczeń18 - 0
- 2009, Grudzień26 - 0
- 2009, Listopad22 - 0
- 2009, Październik14 - 0
- 2009, Sierpień2 - 3
- 2009, Lipiec1 - 0
- 2008, Sierpień1 - 2
- DST 17.00km
- Teren 17.00km
- Czas 01:34
- VAVG 10.85km/h
- Sprzęt MTB Scott Scale
- Aktywność Jazda na rowerze
MTB Mazovia - Mrozy
Niedziela, 21 lutego 2010 · dodano: 21.02.2010 | Komentarze 1
Mrozy zdobyte!
Pierwszy maraton już za mną. Jak na pierwszy raz przystało nie obyło się bez krwi i siniaków.
Podczas jednego z lotów przez kierownicę udało mi się nawet lekko uszkodzić facjatę.
Ale od początku, ponieważ to był mój pierwszy maraton startowałem z ostatniego, 10 sektora co wiązało się z dużą ilością pozostałych zawodników do wyprzedzenia.
Start pierwszego sektora, który miałem okazję obserwować szok! asfalt leciał spod kół …tam widzę siebie za jakiś czas.
Przyszedł czas i na nas
Zaczęło się odliczanie 10, 9 ,8... serce zaczęło mi mocniej walić... 3, 2, 1... poszli, jak ja to kocham i jak bardzo mi brakowało tego smaku rywalizacji . . .
Pierwsza prosta po starcie to lód i jeszcze raz lód i tu przydała się na przodzie opona z kolcami, udało się przeskoczyć o kilka pozycji.
Potem zaczęło się to czego chyba każdy się obawiał, las głęboki, miękki śnieg, koleiny. Koła grzęzły do połowy w mokrym śniegu, raz udało mi się przelecieć nawet nad kierownicą.
W tej części trasy momentami nie było mowy o jeździe pozostało więc zarzucić rower na brak i biec.
"Jechało" się przeważnie z grupkach, co kilka metrów ktoś zaliczał mniej lub bardziej kontrolowany uślizg koła co czasami kończyło się lądowaniem w głębokich zaspach.
Gdy tylko dotarliśmy do kawałka tego co powinno przypominać drogę szutrową, aż korciło, aby wstać na pedały i nacisnąć mocniej i tak też robiłem.
W sumie zaliczyłem około 7 lądowań w zaspach w tym to jedno gdy jedyny raz poleciałem, może bardziej adekwatnym określeniem będzie wyrzuciło mnie z siodełka, akurat na tą stronę/nogę która została w blokach, zęby na szczęście zostały całe:)
Suma sumarum dojechałem na 30 miejscu (dystans FIT) na 114 startujących.
Technicznie, szczególnie jeśli chodzi o jazdę po śniegu mam jeszcze duuużo do poprawienia, poza tym musze poćwiczyć wchodzenie i spadanie z roweru, w brew pozorom nie jest to takie łatwe, najbliższa okazja już niedługo w Karczewie :)
Bilans "strat"
Obie kostki obite od pedałów i ramy w tej chwili ich kolor przypomina wiśnie połączoną ze śliwką. Poza kostkami obite piszczele, kolana, bark, uda od ramy no i nerki od siodełka ale było warto !!!
Komentarze